poniedziałek, 18 stycznia 2016

Rozdział 2


Była już prawie spakowana. Czekały ją jeszcze tylko zakupy na Pokątnej i mogła się szykować na rozpoczęcie nowej pracy. Westchnęła, cieszyła się na myśl o pracy w Hogwarcie, będzie blisko Harry'ego, może w końcu będzie mu mogła powiedzieć, kim jest. Nie była pewna jednak jak chłopiec to przyjmie. Przecież u Dursley'ów nie był traktowany najlepiej i z tego, co mówiła jej Mii często marzył o tym, aby okazało się, że ma jakiegoś krewnego, który przyjechałby i zabrał go do siebie. A ona jest siostrą jego ojca. Jak ma mu wyjaśnić, dlaczego nie wzięła go do siebie. Co ma być to będzie.
Ubrała się w czarne, skórzane spodnie, cienką, błękitną koszulkę na ramiączka, do tego złote szpilki i złoty naszyjnik. Wychodząc z domu złapała jeszcze tylko torebkę z resztą pozostałych jej pieniędzy i różdżką. Trzeba będzie zajść do Gringotta. Zamknęła za sobą drzwi wejściowe i nałożyła zaklęcia ochronne. Musiała przejść jeszcze jakieś sto metrów zanim mogła się teleportować, stare zabezpieczenia taty oplatały dom szczelnie, bez żadnej luki.
Skupiła się na miejscu, w które miała się przenieść.
Dziurawy Kocioł.
Już po chwili stała w barze. Skinęła głową Tomowi na przywitanie, a on odkłonił jej się grzecznie.

***


Zakupy, Megan, uznała za bardzo udane. Kupiła sobie kilka czarnych szat, podobnych do tych, które nosiła w czasie nauki w Hogwarcie. Do tego dobrała dwie tiary, jedną zwykłą, czarną, a drugą, też czarną, jednak bardziej zdobioną.
Jak zawsze po zakupach na Pokątnej udała się do mugolskiej części Londynu, gdzie w jednym ze sklepów kupiła sobie błękitne kowbojki na obcasie i czarne szpilki.
Po skończonych zakupach jeszcze długo spacerowała. Myślała o powrocie do szkoły. Zastanawiała się czy poradzi sobie z falą wspomnień. Od śmierci Jamesa i Lily Megan bardzo zamknęła się w sobie. Unikała ludzi, a kiedy już była zmuszona do kontaktów z innymi zamykała się w bańce obojętności. Najbardziej znienawidzoną przez Megan rzeczą było współczucie, szczególnie te otrzymywane od obcych jej ludzi. Oni nie znali ani jej, ani Jamesa, ani nawet Lily, więc czemu mieliby jej współczuć. To nie oni utracili kogoś bliskiego.
Kiedy kobieta wróciła do domu był już późny wieczór. Słońce już znikało za horyzontem. Megan weszła do kuchni gdzie jeden ze skrzatów domowych szykował jej kolacje.
-Dobry wieczór, Terk- zwróciła się do niego z miłym uśmiechem. Mimo tego, że należała do rodu czarodziejów czystej krwi zawsze przyjaźnie traktowała skrzaty przyjaźnie i z szacunkiem.
- Pani Megan. Mii tu była i prosiła, żeby ją pani wezwała, gdy wróci pani z zakupów. Mówiła, że ma dla pani ważną wiadomość- odpowiedział skrzat. Skinęła mu głową w podzięce za przekazaną wiadomość i wyszła kuchni. Będąc już w swojej sypialni zawołała Mii. Skrzatka od razu pojawiła się przed nią.
- Pani Megan. Panicz Harry nadmuchał swoją ciotkę, a potem uciekł z domu wujostwa- zrelacjonowała.-Za pomocą Błędnego Rycerza dostał się do Dziurawego Kotła, gdzie czekał na niego Minister Magii.
Megan spojrzała na nią zaniepokojona. Czy Harry będzie miał problemy? Czy wyrzucą go z Hogwartu?
-Spokojnie, pani Megan. Minister spotkał się z paniczem Harry ’m nie z powodu ciotki, lecz, żeby go ostrzec przed…- Mii zawahała się przez chwilę.-Przed Syriuszem Blackiem.
Kobieta pokiwała głową w zamyśleniu.
-Możesz odejść Mii. Dziękuje ci za informacje.

***

Albus Dumbledore siedział w swoim owalnym gabinecie przeglądając jedną z wielu znajdujących się tam książek. Ciszę przerywało tylko pochrapywanie byłych dyrektorów. Nagle rozległo się głośne pukanie do drzwi, które wyrwało Albusa z głębokiej zadumy. Niby wyglądał tak jakby z wielkim zainteresowaniem czytał tomik trzymany w rękach. W rzeczywistości jednak jego myśli kierowały się w zupełnie innym kierunku.
-Proszę- powiedział do końca otrząsając się z transu. Do gabinetu weszła kobieta. Albus, gdyby jej nie znał, dałby jej najwyżej 20 lat. Wyglądała tak jak wtedy, gdy widział ją po raz ostatni, trzynaście lat temu.
-Dzień dobry, profesorze- przywitała się z uśmiechem.
-Witaj, droga Megan. Dawno cię nie widziałem- starzec mrugnął do niej znad okularów-połówek.
-Unikam ludzi- odparła wzruszając ramionami.- Nie lubię współczucia, a nie mam, co liczyć na anonimowość.
-Rozumiem. Jednak widzę, że postanowiłaś przełamać swoją niechęć do kontaktów z innymi ludźmi i chcesz zostać z nami w Hogwarcie?
-Tak. Dla dobra Harry’ego jak pan to napisał w liście- dyrektor pokiwał głową na potwierdzenie.
-No cóż w takim razie odprowadzę cię do twojego nowego pokoju. Jutro wieczorem jest rozpoczęcie roku. Chciałem cię też ostrzec. Dzisiejszego wieczoru do szkoły przybędą dementorzy. Będą strzegli szkoły dopóki ministerstwo nie złapie Syriusza i nie osadzi go z powrotem w Azkabanie.
-Jest pan pewien, profesorze?- Megan nie mogła powstrzymać wątpliwości- Syriuszowi już raz udało się ich oszukać. Co jeśli zrobi to jeszcze raz?
-Nawet, jeśli wejdzie do szkoły nie pozostanie w niej niezauważony. Jestem jednak pewny, że mu się to tym razem nie uda- uśmiechnął się do niej ciepło- Możesz być spokojna Megan.
-Dziękuję, panie profesorze. Nie chcę go więcej widzieć na oczy.
-I nie zobaczysz, dziecko. A teraz chodźmy pokażę ci twój pokój. Możesz go urządzić jak tylko będziesz chciała.
***
Megan siedziała w pokoju, który przeznaczył dla niej Dumbledore. Urządziła go po swojemu. Musiała przyznać, że jest zadowolona z efektu. Do tego przerobiła jeszcze łazienkę i zrobiła garderobę. Położyła się na łóżku zmęczona, prawie od razu zasnęła.
Śnił jej się James, który chciał jej coś powiedzieć, ale nie zdążył, bo przyszedł Voldemort i go zabił. Obudziła się przerażona ze łzami w oczach. Spojrzała na zegarek i ze zdumieniem spostrzegła, że jest już czwarta nad ranem. Niedługo zacznie świtać, więc nie opłaca jej się ponownie kłaść spać. Wstała z łóżka, poszła do łazienki wziąć prysznic, ubrała się i postanowiła przejść się korytarzami. Tyle lat minęło, od kiedy ostatni raz była w Hogwarcie. Nawet po zakończeniu nauki czasem odwiedzała Dumbledore ’a w zamku załatwiając sprawy Zakonu.
Megan szła korytarzami wspominając swoje uczniowskie lata. Musiała przyznać sama przed sobą, że chętnie cofnęłaby czas i wróciła do szkoły, razem z Huncwotami i swoją najlepszą przyjaciółką Anastazją Robinson.
Tęsknie za wami- pomyślała.
Jest nowy rozdział.
Myślałam, że może uda mi się wstawić
w niedziele, ale niestety.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz